Woda na wagę złota

Przecież mam wodę w kranie – myślisz. Znowu jakieś wymysły tych od biznesu, aby wcisnąć niepotrzebne rzeczy – lekceważysz.

BŁĄD! Jeśli osobiście jeszcze nie zacząłeś się zastanawiać nad zagrożeniami wynikającymi ze zbliżających się problemów z wodą, czas najwyższy to zrobić, bo za chwilę może być za późno.

Choć 70% naszej planety pokrywa woda, ta nadająca się do picia, czyli słodka, stanowi jedynie 2,5%. Mimo że w 2020 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała dostęp do wody za prawo człowieka, coraz więcej ludzie na świecie może mieć poważne problemy z dostępem do niej. Według raportów opracowanych przez WHO i UNICEF, do 2030 roku około 1,6 mld ludzi na świecie będzie pozbawionych wody pitnej. Sytuacja jest bardzo zróżnicowana regionalnie. Problem najmniej dotyczy Ameryki Północnej i Europy, a najczęściej Afryki Subsaharyjskiej. Trudności z dostępem do słodkiej wody dotyczą jednak nie tylko obszarów pustynnych, ale także krajów europejskich znajdujących się w obszarze Morza Śródziemnego jak Cypr, Malta i Hiszpania.

Z wydanego w 2021 roku z okazji Światowego Dnia Wody 22 marca raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych „Wartość wody” wiadomo, że obecnie ponad 2 miliardy ludzi żyje w krajach, w których występuje jej niedobór. Jak wyliczyli autorzy raportu, do 2050 roku aż 5,7 mld osób może żyć w miejscach, gdzie będzie jej brakowało nawet przez miesiąc w roku.

Za większość zużycia zasobów słodkiej wody, bo aż w 69% odpowiada rolnictwo i produkcja żywności. Ogromne ilości wody są zużywane do produkcji mięsa. Do wyprodukowania kilograma wołowiny potrzeba aż 15 tys. litrów. Do produkcji tej samej ilości warzyw strączkowych – 4,5 tys. litrów. ONZ przewiduje także, że wraz z rosnącą liczbą ludzi na świecie – w 2050 roku ma nas być 9,8 mld(!) – globalne zapotrzebowanie na wodę wzrośnie o około 20–30%.

Polska pustynia

Niestety w Polsce nasze zasoby wody pitnej są skromniejsze niż w wielu krajach afrykańskich czy azjatyckich, a nawet w Europie. Średnio na Starym Kontynencie na jednego mieszkańca przypada 5,1 tys. m³ wody rocznie, a w naszym kraju to zaledwie 1,7 tys. m³. Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego z 2021 roku „Polska na drodze zrównoważonego rozwoju” klasyfikujemy się na 24 miejscu w Unii Europejskiej pod względem odnawialnych zasobów słodkiej wody przypadających na jednego mieszkańca. Sytuuje to nasz kraj tuż przed Czechami, Cyprem i Maltą. W raporcie GUS podkreślono, że zasoby wodne w Polsce są relatywnie niewielkie, a dodatkowo cechuje je zmienność sezonowa i zróżnicowanie obszarowe.

    „Od wielu lat rozkład poboru wody przez poszczególne sektory gospodarki nie ulega istotnym zmianom. Największym zużyciem wody charakteryzuje się przemysł, na który przypada 70% wykorzystanej wody; 20% zużywanych jest przez gospodarkę komunalną, a kolejne 10% wykorzystuje się na potrzeby nawodnień w rolnictwie i leśnictwie oraz do napełniania i uzupełniania stawów rybnych” – czytamy w raporcie.

    Deficyt wody w naszym kraju staje się coraz bardziej odczuwalny, gdyż zużywamy jej więcej i szybciej, niż jest w stanie się odtworzyć. W tym samym raporcie GUS obliczono, że wielkość odnawialnych zasobów wody słodkiej przypadająca na jednego mieszkańca Polski wynosi niecałe 1600 m³, i jest 2,5 razy mniejsza od średniej europejskiej i 4,5 razy mniejsza od przeciętnej dla świata. W niektórych regionach naszego kraju jest ona jeszcze niższa, np. na obszarze województwa łódzkiego wynosi około 1000 m³ na rok na jedną osobę, a w okolicach Łodzi nie przekracza nawet 500 m³. W związku z powyższym jesteśmy w Polsce zagrożeni tzw. stresem wodnym. Według ONZ granicą, poniżej której kraj uznaje się za zagrożony takim niedoborem, jest 1700 m³ na mieszkańca. Choć w Polsce mamy wody mało, zużywamy jej bardzo, bardzo dużo. Średnie zużycie dobowe wody przez jedną osobę wynosi w Polsce 92 litry, czyli znacznie więcej niż średnia unijna. Łącznie ślad wodny Polaka wynosi około 4 tys. litrów dziennie, a Europejczyka średnio aż o połowę mniej.

    Dodatkowo polskie zasoby wodne charakteryzują się dużą zmiennością sezonową i nierównomiernym rozmieszczeniem. Aż 60% Polski leży w obszarach z niedoborem wody. Decyduje o tym przede wszystkim niska, zróżnicowana przestrzennie suma opadów atmosferycznych, dość duże parowanie, które będzie się zwiększać ze względu na podnoszenie się temperatury powietrza, a także niewystarczające retencjonowanie wody. Dlatego nie powinniśmy już zadawać sobie pytania, czy wody pitnej zabraknie. To będzie jeden z najbardziej widocznych skutków zmian klimatycznych. Należy zająć się jak najszybszymi przygotowaniami do tego, aby się przed tym brakiem jak najlepiej zabezpieczyć.

    Zagospodaruj wodę deszczową, oszczędzaj i szanuj środowisko

    Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie powinniśmy dążyć do jak najszybszego wprowadzenia powszechnych programów ochrony zasobów wodnych, a także zachęcać do oszczędzania jej zużycia. Dlatego należy zawsze pamiętać o zakręcanie kranu w czasie mycia zębów czy mycia naczyń, a także wymieniać cieknące uszczelki i używać oszczędzających wodę sprzętów AGD.

    Szanowanie niemal każdej kropli wody przez każdego człowieka w życiu codziennym stało się obowiązkowe. Chodzi jednak nie tylko o oszczędności w skali mikro, ale także makro. W przeciwnym razie będzie nam brakowało wody nie tylko do osobistego użytku, ale w przemyśle i do produkcji żywności. Tutaj ogromne znaczenie ma retencja i recykling wody.

      Najważniejszą kwestią wydaje się retencja, czyli ilość wody, którą zostawiamy w środowisku. Ze statystyk Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie wynika, że obecnie zatrzymujemy zaledwie 6,5% odpływających wód, czyli około 4 mld m³ wody rocznie. Moglibyśmy zatrzymywać co najmniej 15% z niemal 62 mld m³ wody rocznie. Dla porównania w Hiszpanii retencja wynosi 40%. Powyższe dane pokazują, że w naszym kraju pozwalamy wodzie niejako uciekać z danego obszaru i spływa ona do rzek, a dalej do mórz, gdzie miesza się z wodą słoną i staje niemożliwa do wykorzystania.  

      Jeśli tego nie zmienimy, będziemy mieć poważne kłopoty wzmożone deficytem opadów deszczu i śniegu, które doprowadzają do powstawania suszy hydrogeologicznej. Od połowy lat 90. mamy w Polsce permanentną suszę letnią. Do tego pada coraz mniej śniegu. Rzeki zasilane zazwyczaj przez topniejący śnieg mają coraz niższe poziomy. Zasilanie opadem jest bowiem niezwykle istotne dla odbudowy zasobów wodnych, a niski poziom wód podziemnych stwarza zagrożenie dla komunalnych lub przemysłowych ujęć. Aby mieć do dyspozycji więcej wody, której będzie coraz częściej brakować z powodu braku roztopów, potrzebne będą dodatkowe zbiorniki retencyjne, które pozwolą zatrzymać wodę z opadów. Ważne jest także rozbudowywanie takich systemów, które po odpowiednim oczyszczeniu pozwolą na wykorzystanie do celów miejskich wody opadowej, zwanej szarą, co w całym procesie oszczędzania zasobów recykling wody jest niezbędnym warunkiem.

      Kolejnym problemem jest zanieczyszczenie wód, które dotyczy głównie Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Według cytowanego już powyżej raportu ONZ, na całym świecie aż około 80% ścieków i wody poprzemysłowej wypuszcza się do środowiska bez jakiegokolwiek oczyszczenia. Eksperci szacują, że rocznie ze ścieków można byłoby odzyskać 380 mld m³ wody.

      Pozostałe artykuły

      Warsztaty: „Wodne ogródki w mieście”

      Warsztaty: „Wodne ogródki w mieście”

      Uprawa roślin w wodzie możliwa jest nie tylko wiosną i latem, ale przez cały rok niezależnie od warunków atmosferycznych. Dzięki nowym technologiom możemy produkować żywność w ogromnych zamkniętych przestrzeniach, małych miejskich farmach i w naszych domach....

      Druga edycja warsztatów: „Losy wody poza domem”

      Druga edycja warsztatów: „Losy wody poza domem”

      Miejska Farma Akwaponiczna i Instytut Wody - H2O SciTech zapraszają 4 lutego 2024 roku na kolejne rodzinne warsztaty „Losy wody poza domem”. Przy wspólnych laboratoryjnych eksperymentach porozmawiamy o wykorzystaniu wody, potrzebach, jej jakości i samodzielnym...