Ogródki działkowe, gdzie cały czas hoduje się w mieście warzywa i owoce, kojarzą się z przaśnymi czasami PRL-u i przejściem na emeryturę. Dzięki innowacjom technologicznym i błyskawicznie rozwijającym się nowoczesnym formom miejskiego rolnictwa, w XXI wieku uprawianie żywności w mieście stanie się nie tylko modne, ale przede wszystkim użyteczne i bardziej ekologiczne.
O zmianach klimatycznych już z pewnością każdy słyszał. Czas najwyższy zacząć się więc na nie przygotowywać. I to właśnie w mieście, gdyż tutaj będzie mieszkać coraz więcej ludzi, w coraz bardziej rosnącej światowej populacji. Według ONZ liczba ludzi na świecie przekroczyła w połowie listopada 2022 roku 8 miliardów, czyli ponad trzy razy więcej niż w 1950 roku. Do 2050 roku około 66% światowej populacji będzie mieszkać w miastach. To ogromne wyzwanie dla zarządzania miastami przyszłości, gdyż każdy mieszkaniec będzie musiał coś jeść. Trzeba też jak najszybciej skończyć z miejską „betonozą” i zamiast kolejnej przestrzeni wyłożonej kostką brukową, gdzie zwłaszcza latem skwar nie daje żyć, a deszcze nie mają gdzie spływać, rozpocząć erę świeżego powietrza, zieleni, kwiatów, owadów, ale też warzyw i owoców, które można łatwo hodować na niewielkiej powierzchni. W takiej hodowli ważne jest także uprawianie własnej żywności niejako pod rękę bez potrzeby jej transportowania. W ten sposób zmniejsza się ślad węglowy naszego pożywienia, który powstaje przy sprowadzaniu produktów z odległych terenów. W rozwijającym się właśnie nowym miejskim stylu życia coraz ważniejsza staje się bardziej zrównoważona konsumpcja i zdrowsze odżywianie, a także ograniczenie marnotrawstwa jedzenia.
UE wspiera miejską hodowlę
Według Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) rolnictwo w obecnej formie odpowiada za 8% polskiej emisji gazów cieplarnianych. Sprawa wygląda podobnie w innych krajach UE. Z tego powodu strategia dla rolnictwa stała się integralną częścią Europejskiego Zielonego Ładu, a Komisja Europejska przyjęła wręcz rewolucyjne wnioski mające na celu odbudowę zniszczonych ekosystemów. Politycy zrozumieli, jak ważna jest ochrona natury i bioróżnorodności, także w środowisku miejskim i wsparcie dla powstania i rozwoju zrównoważonych systemów żywnościowych w miastach. Planuje się doprowadzenie do 2030 roku do zerowej utraty zielonych przestrzeni miejskich netto, a do 2050 roku powinien się już rozpocząć ich wzrost o 5%. Zwraca się także coraz większą uwagę na zintegrowanie terenów zielonych z budynkami i miejską infrastrukturą. W rolnictwie KE proponuje również ograniczenie stosowania pestycydów chemicznych o 50% do 2030 roku. Podobnie ma się sprawa z ograniczeniem sprzedaży antybiotyków w hodowli o 50% także do 2030 roku. W planach unijnych kładzie się coraz większy nacisk na rozwój takich innowacji technologicznych jak np. hodowla wertykalna, czy bezglebowa, które będą wspierać produkcję żywności w miejscu zamieszkania. W ten sposób skróceniu ulega łańcucha dostaw, a co za tym idzie, ograniczony zostaje ślad węglowy, czyli mniejsze wydalenie CO2 do atmosfery, związane z transportem.
Rolnictwo miejskie bardziej ekologiczne
Według raportu autorstwa dr hab. Sylwii Żakowskiej-Biemansz z SGGW, w 2020 roku rolnictwo ekologiczne w Polsce zajmowało zaledwie 3,5% ogólnej powierzchni użytków rolnych. Na pozostałych terenach panowała intensywna produkcja, często niestety szkodliwa dla ludzi i ekosystemów.
Upowszechnianie hodowanie żywności w miastach staje się popularne także dlatego, że zmiany klimatyczne i postępująca susza związana z niedoborem wody doskwierają coraz dotkliwiej tradycyjnemu rolnictwu. Dochodzą do tego rosnące temperatury powietrza. W Europie temperatury rosną szybciej niż w innych częściach świata, co jest związane z tzw. wzmocnieniem arktycznym zmian klimatycznych. Jesteśmy narażeni na coraz dłuższe okresy pozbawione jakichkolwiek opadów deszczu, czy śniegu w ziemie. Niestety, negatywnym efektem powyższego trendu może stać się nie tylko niekontrolowana podwyżka cen żywności, a także problemy związane z wyżywieniem coraz większej ilością ludzi. Może to spowodować różnego rodzaje niepokoje społeczne, a nawet doprowadzić do wojny o kurczące się zasoby.
Występujące coraz częściej w naszej strefie klimatycznej tzw. deszcze nawalne, doprowadzają do erozji wodnej, czyli wymywanie luźnej, niezwiązanej gleby. Poza tym występujące obecnie w tradycyjnym rolnictwie stosowanie upraw monokulturowych, nadmierne stosowanie chemicznych środków ochrony roślin, nawozów sztucznych i mało ekologicznych zabiegów agrotechnicznych, doprowadza do niszczenia bioróżnorodności w przyrodzie i zaburzenia funkcjonowania ekosystemów. Efektem tego wszystkiego jest zamieranie życia mikrobiologicznego i utrata mikroorganizmów w glebie.
Między innymi z tego powodu, właśnie takie projekty jak wrocławska AquaFarma będą się cieszyły coraz większym powodzeniem. Hodowla bezglebowa jest bowiem doskonale dostosowana do potrzeb ekologicznych.